SAKRAMENT POKUTY I POJEDNANIA


Okazja do Spowiedzi św.:

- w niedzielę - kwadrans przed każdą Mszą św.

 

- w dni powszednie – przed każdą Mszą św., czyli o godzinie 6.45, 8.15 i 18.10

 

- w 1. piątki miesiąca dodatkowo od godziny 17.30


 

       

Sakrament pokuty i pojednania

W cyklu katechez liturgiczno-formacyjnych mamy pochylić się nad tematem kolejnego sakramentu, który jako czwarty w układzie katechizmowym otwiera nową grupę, tzw. sakramentów uzdrowienia, do której zalicza się wraz z sakramentem namaszczenia chorych (o którym w następnym numerze). Istotnie, uzdrowienie zranionej grzechem duszy ludzkiej jest niewysłowioną tajemnicą Boga pełnego miłosierdzia, który w Jezusie Chrystusie pojednał nas ze sobą i zlecił posługę jednania (2 Kor 5,18). Znakiem owego pojednania ustanowił sakrament, który nazywamy: spowiedzią świętą, sakramentem przebaczenia, nawrócenia, miłosierdzia bądź - w najpełniejszym ujęciu - sakramentem pokuty i pojednania.

Utrata poczucia grzechu

Istotną przeszkodą, która w sposób poważny od lat 40. XX wieku uniemożliwia człowiekowi coraz bardziej owocnie i świadomie korzystać z daru sakramentu spowiedzi jest problem z postrzeganiem i uznawaniem grzechu - materii koniecznej tego sakramentu. Wypaczenie, zaćmienie, martwota, znieczulenie ludzkich sumień, o których pisał w adhortacji Reconciliatio et paenitentia Jan Paweł II, doprowadzają człowieka do dramatycznego momentu, w którym nie potrafi on zła nazwać złem, grzechu - grzechem. Papież Pius XII w 1946 roku nazwał to zjawisko utratą poczucia grzechu, wskazując, że to najpoważniejszy grzech tego wieku. Nie sposób nie zgodzić się z diagnozą Piusa XII i Jana Pawła II, który we wspomnianym dokumencie na temat pokuty i pojednania poświęcił obszerny jego fragment utracie poczucia grzechu. Utrata poczucia grzechu jest jakąś formą lub owocem negacji Boga: nie tylko w postaci ateizmu, lecz także sekularyzmu. Zachęcam do lektury całego 18. punktu adhortacji, niezwykle istotnego w odniesieniu do zrozumienia aktualnej kondycji duchowej człowieka, żyjącego w zsekularyzowanym świecie.

Po co spowiedź?

Rozpocząłem tę katechezę od zwrócenia uwagi na problem grzechu: jego postrzegania, uznawania bądź nie oraz całkowitej obojętności na zło. Istotnie, coraz częściej posługując w konfesjonale, jak i prowadząc rozmowy duszpasterskie zauważam swego rodzaju „zaćmienie” ludzkiego sumienia, pozbawionego obowiązku ciągłej formacji, kształtowania w świetle przykazań Bożych i nauki moralnej Kościoła. Pełnym nadziei jest jednak fakt, że głoszone przy różnych okazjach kazania bądź katechezy na temat sakramentu spowiedzi św. przyciągają szczególną uwagę słuchaczy. Może to świadczyć o dwóch sprawach: chęci pogłębiania formacji sumień i świadomego korzystania z sakramentu uzdrowienia bądź też o mizernej katechezie sakramentalnej, która zakończona na etapie przygotowań do pierwszej spowiedzi św., pozostawiła wiernego samemu sobie w kwestii wspomnianej formacji. Przy tej okazji mogę podzielić się aktualną refleksją - wtrąceniem - gdy podczas przeżywania diecezjalnych dni młodzieży w łączności ze Światowymi Dniami Młodzieży w Panamie, dane mi było poprowadzić godzinną katechezę na temat przygotowania się do sakramentu pokuty i pojednania, młodzież słuchała (i patrzyła) ze zdumieniem o sprawach, które wydawać by się mogło słyszała pierwszy raz… Naprawdę, żeby spowiedź była szczera, trzeba wyznać WSZYSTKIE grzechy ciężkie i określić (choć w przybliżeniu) ich ilość? - pytała. Później, co potwierdzić mogą jedynie kratki konfesjonału, „uświadomiona” młodzież przeżywała piękno autentycznego spotkania z miłosiernym Panem w sakramencie spowiedzi św.

Jak sądzę, również ta katecheza przyczyni się do pełnego spojrzenia drogiego Czytelnika na kwestię osobistego przeżywania sakramentu miłosierdzia z „odświeżoną” świadomością tego, co zachować, a czego unikać w sprawie przystępowania do sakramentu pokuty i pojednania. Rozpoczniemy od historycznego wstępu.

Historia sakramentu pokuty i pojednania

Wieczorem owego pierwszego dnia tygodnia, tam gdzie przebywali uczniowie, gdy drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami, przyszedł Jezus, stanął pośrodku i rzekł do nich: «Pokój wam!» A to powiedziawszy, pokazał im ręce i bok. Uradowali się zatem uczniowie ujrzawszy Pana. A Jezus znowu rzekł do nich: «Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam». Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: «Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane» (J 20, 19-23). W najuroczystszym dniu - zmartwychwstania - Pan Jezus dwukrotnie powtarza: Pokój wam! Jako Król Pokoju przekazuje dar pojednania między Bogiem a ludźmi i (mówiąc językiem teologii) ustanawiasakrament, który na Jego pokoju będzie się osadzał - sakrament pojednania. Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane - tylko jedno, proste polecenie skierowane do Apostołów i ich następców, którzy otrzymali udział w Chrystusowej władzy odpuszczania grzechów. Nie jest to władza „zastępcza”, jakoby mieli ją otrzymać na mocy jakiegoś specjalnego przywileju, by w imieniu Boga odpuszczać grzechy. Nie. To władza „własna” Boga, który w sakramentalny (czyli pod osłoną znaku) sposób jest obecny in persona Christi w czasie sprawowanej świętej czynności, poprzez kapłana. Zauważmy, że w tym jednym zdaniu ustanowienia sakramentu nie odnajdujemy żadnego wskazania „jak spełniać” owe odpuszczanie grzechów, w jakiej formie miałoby się odbywać. Pan Jezus przekazał w tym względzie Kościołowi nie tylko władzę odpuszczania grzechów, ale również pieczę nad formą, w jakiej ma się to dokonywać. Stąd też, kiedy spojrzymy na różne momenty historii Kościoła, zauważymy, że sakrament spowiedzi św. podlegał różnym przeobrażeniom.

Czasy apostolskie

W rzymskich katakumbach Coemeterium Maius, w kaplicy św. Agnieszki odkryto swego czasu dwa, wykute w kamieniu fotele, o których tradycja głosi, że służyły św. Piotrowi jako swego rodzaju konfesjonał (choć jeszcze wtedy nikt pewnie ich tak nie nazywał). Pewne jest - o czym czytamy w Dziejach Apostolskich - że gdy św. Paweł przebywał w Efezie wielu wiernych przychodziło ujawniając i wyznając swoje uczynki (Dz 19, 18). Świadczy to o żywotności realizacji Chrystusowego zlecenia odpuszczania (bądź zatrzymywania) grzechów. Następnie świadectwa Ojców Kościoła, pisarzy wczesnochrześcijańskich, pozwalają z całą pewnością stwierdzić, że praktyka wyznawania grzechów była powszechna. Wspomnę chociażby św. Klemensa Rzymskiego (I/II w.), który nakazywał poddać się władzy kapłanów i otrzymać karę jako pokutę, uchylając kolana i uciszając serce, by nie zostać wykluczonymi z owczarni Chrystusa. Zdziwić nas może również fakt, że sakrament spowiedzi św. w swej jakże bogatej historii, początkowo mógł być sprawowany tylko jeden raz w życiu człowieka. Związane to było z faktem, że oficjalna pokuta kościelna przewidziana była tylko dla najpoważniejszych przewinień: apostazji (czyli wyparcia się wiary), zabójstwa i cudzołóstwa. Grzesznik sam wykluczał się ze wspólnoty Kościoła i wspólnoty Eucharystii, popełniając te najcięższe uczynki. Dopiero po publicznym przyznaniu się do grzechu (wyznanie następowało głośno wobec wspólnoty) i odbyciu wielu ciężkich praktyk pokutnych, mógł być z powrotem przyjęty do Kościoła. I nigdy więcej nie mógł już o pokutę prosić. Jak pisał pisarz Hermas: Kto po chrzcie dał się diabłu skusić i zgrzeszył, dla niego istnieje już tylko jedna pokuta. Gdyby kiedykolwiek później zgrzeszył ponownie… trudno mu będzie odzyskać życie. W podobny sposób tłumaczył to św. Piotr: Jeżeli bowiem [grzesznicy] uciekają od zgnilizny świata przez poznanie Pana i Zbawcy, Jezusa Chrystusa, a potem oddając się jej ponownie zostają pokonani, to koniec ich jest gorszy od początków. Lepiej bowiem byłoby im nie znać drogi sprawiedliwości, aniżeli poznawszy ją odwrócić się od podanego im świętego przykazania. Spełniło się na nich to, o czym słusznie mówi przysłowie: Pies powrócił do tego, co sam zwymiotował, a świnia umyta - do kałuży błota (2P 2, 20-22).

Wczesne chrześcijaństwo - publiczna pokuta

Praktyka pokutna wczesnego chrześcijaństwa rozróżniała również 4 etapy odbywania publicznych pokut. Pierwszym z nich była grupa tzw. „płaczący”, którzy podczas Eucharystii musieli stać, bądź leżeć krzyżem przed drzwiami kościoła. Po odpowiednim czasie (wyznaczonym przez spowiednika) mogli stać w przedsionku kościoła. Nazywano ich „słuchającymi”. Kolejnym etapem była możliwość przesunięcia się na tył nawy, aby tam klęczeć przez cały czas trwania liturgii („klęczący”). U końca odbywania pokuty nadchodził okres przebywania pokutnika wśród „współstojących”, ale jeszcze bez dopuszczenia do Komunii Świętej. Stąd też praktyka liturgiczna pierwszych wieków wskazywała, aby po wysłuchaniu słowa Bożego (po homilii), pokutujący (1-3 etapu) opuścili zgromadzenie eucharystyczne (podobnie jak katechumeni). Przy okazji rozróżnienia 4 etapów publicznej pokuty, gdzie cała wspólnota widziała pokutującego i modliła się za niego, aby mógł zostać przyłączony z powrotem do pełnej jedności z braćmi, wiedząc również, że niegdyś stojący przed kościołem bądź w przedsionku (w kruchcie) to najciężsi grzesznicy odbywający publiczną pokutę, niech każdy przyjrzy się swojemu „ulubionemu” miejscu w kościele…

Praktyka publicznego wyznawania grzechów znana była w Kościele do czasów papieża Leona Wielkiego (V w.). To dzięki temu papieżowi - reformatorowi, dziś nie musimy obawiać się publicznych „szykan” z powodu grzechów popełnionych w ukryciu przed światem (ale nie przed Bogiem). Praktyka publicznego wyznawania grzechów, sama w sobie godna pochwały, nie ma jednak żadnej sankcji apostolskiej, stąd nie wolno nikogo do niej zmuszać. Wystarczy grzechy najpierw wyznać Bogu, później kapłanowi - orzekł Leon Wielki. Być może była to odpowiedź na wydarzenie, które zanotował Sokrates (IV w.) w swojej Historii Kościoła, gdzie wspomina o pewnej penitentce, która wywołała takie zgorszenie w przepełnionej tłumami bazylice, wyznając wszystkie swoje grzechy od dni młodości, że patriarcha Nektariusz już w 391 r. zniósł na swoim terytorium praktykę publicznej spowiedzi, zachęcając wyłącznie do „usznej”. Z czasem rozwoju zakonów zaczęto również podejmować praktykę coraz częstszej spowiedzi, z tzw. pobożności, dla udoskonalenia duszy. Ale tutaj również dochodziło do nadużyć. Ludzie „spowiadali się” u mnichów, którzy nie mieli święceń kapłańskich. Kierowano się jedynie poziomem ich „uduchowienia”, nie pytając, czy są prezbiterami. Ostatecznie w XII w. zastosowano zasadę, która stwierdza: tylko biskupi mają prawo do spowiadania, księża tylko z ich delegacji, a mnisi niekapłani tego prawa nie mają. I tak jest do dziś. Nie każdy nawet wyświęcony prezbiter może być spowiednikiem. Musi jeszcze posiadać delegację biskupa (upoważnienie) do spowiadania wiernych. Jeśli jej nie ma, bądź wygasła - nie może zasiadać w konfesjonale.

Reformy soborów

Następnym etapem zmiany formy spowiedzi św. był Sobór Laterański IV (XIII w.), który stwierdził, że sakrament pokuty ma prowadzić do Eucharystii, a każdy wierny ma obowiązek dorocznego spowiadania się, ale… u swojego proboszcza. Gdyby tego nie dopełnił, miał być ekskomunikowany i pozbawiony katolickiego pogrzebu. Ta praktyka (spowiadania się u swojego proboszcza) przetrwała w Kościele bardzo długo. Jeszcze dziś (choć nie ma już takiego obowiązku) znam kapłana, który trwa wiernie przy postanowieniach laterańskich i usilnie przekonuje do nich swoich parafian… Innym pokłosiem tej praktyki są również, spotykane jeszcze gdzieniegdzie tzw. „kartki do spowiedzi św. wielkanocnej” (przedchrzcielnej, przedmałżeńskiej). Proboszcz, który zgodnie z obowiązującym Kodeksem Prawa Kanonicznego ma troszczyć się o życie duchowe wiernych, musi w jakiś sposób zdobyć moralną pewność co do troski o stan duszy swoich parafian.

Kolejny etap reformy praktyki spowiedzi św. to czas Soboru Trydenckiego (XVI w.). Od tego momentu miejscem spowiedzi stał się konfesjonał, czyli wyznaczone miejsce, w którym spowiednik przyjmuje wyznającego grzechy, klęczącego na znak pokuty penitenta. Spowiadający się musi odtąd wypełnić świadomie trzy akty, konieczne do ważnej spowiedzi: wzbudzić żal za grzechy, szczerze je wyznać, określając ich rodzaj, okoliczności popełnienia i liczbę oraz zadośćuczynić. I jeszcze jedno, co wprowadził Sobór w Trydencie - spowiednik jest odtąd oddzielony od spowiadającego się specjalną „kratką”, aby zapobiec sytuacjom, które pod pretekstem spowiedzi mogłyby zostać wykorzystane do niesakramentalnych działań (historia duszpasterstwa zna bardzo różne sytuacje - proszę nad tym jednak teraz nie myśleć).

W końcu przyszedł moment na postanowienia Soboru Watykańskiego II (XX w.), który postanowił: Obrzęd i formułę sakramentu pokuty należy tak przejrzeć i ująć, aby jaśniej wyrażały naturę i skutek tego sakramentu (Konstytucja o świętej liturgii, nr 72). Tutaj powrócić możemy do rozważań, od którym rozpocząłem, do wyjaśnień, które w adhortacji Reconciliatio et paenitenitia zawarł Jan Paweł II. Sakrament spowiedzi świętej to pokuta (czyli wyznanie grzechów i wyrażenie żalu za nie) oraz pojednanie. Ten drugi element kładzie silny nacisk na społeczny, eklezjalny aspekt przebaczenia. Oznacza on bowiem konieczność pojednania się w sakramencie zarówno z Bogiem, ale również ze wspólnotą Kościoła i z sobą samym. Wyjaśnia to inny dokument Soboru Watykańskiego II - Konstytucja dogmatyczna o Kościele w nr. 11: Ci, którzy przystępują do sakramentu pokuty, otrzymują od miłosierdzia Bożego przebaczenie zniewagi wyrządzonej Bogu i równocześnie dostępują pojednania z Kościołem, któremu grzesząc zadali ranę, a który przyczynia się do ich nawrócenia miłością, przykładem i modlitwą.

Dość obszerna, jak widać, jest historia kształtowania się formy sakramentu pokuty i pojednania. Jej przywołanie wydało mi się jednak być istotnym w celu lepszego zrozumienia tego, że podobnie jak Kościół dojrzewa do świadomego korzystania z tego sakramentu, tak i my wszyscy, poprzez formację sumień i pogłębianie katechizmowych prawd, głębiej możemy przeżywać spotkanie z trybunałem Miłosierdzia. Przejdźmy zatem do praktyki spowiedniczej i spójrzmy od strony penitenta na podejmowane przez niego akty.

Akty penitenta, czyli jak się spowiadać?

Katechizm Kościoła Katolickiego mówi o trzech aktach penitenta. Jeśli przypominamy sobie tzw. „Mały katechizm”, zauważymy pewną nieścisłość. Otóż każde dziecko przygotowujące się do pierwszej spowiedzi św. jest pouczone o pięciu warunkach dobrej spowiedzi, jakimi są: 1. Rachunek sumienia. 2. Żal za grzechy. 3. Mocne postanowienie poprawy. 4. Szczera spowiedź. 5. Zadośćuczynienie Bogu i bliźniemu. „Duży katechizm” natomiast wyróżnia: 1. Żal za grzechy. 2. Wyznanie grzechów. 3. Zadośćuczynienie. Nie ma w tym jednak sprzeczności. Katechizm wskazuje na trzy konstytutywne momenty sakramentu pokuty i pojednania, które zawierają w sobie pozostałe. Nie sposób bowiem wyznać grzechy bez ich wcześniejszego przypomnienia (rachunek sumienia) i trudno byłoby podjąć skuteczny żal, gdybyśmy nie postanowili szczerze podjąć próby nawrócenia, czyli odwrócenia się od grzechu - postanawiając poprawę.

Grzech ciężki a grzech lekki

Zaproponuję teraz (pozostawiając na marginesie kwestie dotyczące aktów penitenta - być może przy innej okazji będzie możliwość nawiązania do nich), aby pochylić się na koniec nad katechizmowym rozróżnieniem grzechów. Podczas sakramentu pokuty i pojednania penitenci powinni wyznać wszystkie grzechy śmiertelne, których są świadomi po dokładnym zbadaniu siebie, chociaż byłyby najbardziej skryte i popełnione tylko przeciw dwu ostatnim przykazaniom Dekalogu, ponieważ niekiedy ciężej ranią one duszę i są bardziej niebezpieczne niż te popełnione jawnie (KKK 1456). Podstawowym rozróżnieniem kategorii grzechów, który znamy od dzieciństwa, jest ich podział na grzechy ciężkie (śmiertelne) i grzechy lekkie (powszednie). Bardzo często jednak nie potrafimy zaklasyfikować popełnionego grzechu do odpowiedniej kategorii ciężkości, a przecież jest to konieczne i do samej ważności spowiedzi (aby wyznać wszystkie grzechy ciężkie), i do możliwości przyjęcia Komunii Świętej (grzech lekki jest gładzony przez przyjęcie Ciała Pańskiego, poprzedzone aktem pokutnym podczas sprawowanej liturgii bądź obrzędu). Zatem, aby mówić o popełnionym grzechu ciężkim, należy „sprawdzić” czy zaistniały jednocześnie trzy warunki, które go określają:

  1. Uczynek grzeszny musi być skierowany przeciwko któremuś z przykazań Bożych, kościelnych albo być wprost grzechem głównym.
  2. Przy jego popełnianiu człowiek musi zachować pełną świadomość złego uczynku.
  3. Człowiek jest całkowicie wolny w woli jego popełnienia (brak jakiegokolwiek przymusu).

Najlepszym sposobem wyjaśnienia powyższych „warunków grzechu ciężkiego” będzie omówienie go na przykładzie trzeciego przykazania: Pamiętaj, abyś dzień święty święcił. Załóżmy (?), że każdy katolik wie o obowiązku udziału we Mszy Świętej niedzielnej bądź podczas święta nakazanego (jest ich sześć: 1 stycznia, 6 stycznia, Boże Ciało, 15 sierpnia, 1 listopada, 25 grudnia). Jeśli wstając rano tego dnia, mam świadomość tego obowiązku, to powinienem go wypełnić. Jeśli go świadomie zaniedbam, jestem bliski popełnienia grzechu śmiertelnego, gdyż aby o nim mówić muszę podjąć jeszcze wewnętrzną (a później zewnętrzną) decyzję popełniania tego grzechu, którego mógłbym uniknąć, gdybym wybrał inaczej. Czyli jest to moja wolna decyzja popełnienia grzechu. Sytuacja zmienia się w momencie, gdy jestem np. chory, czyli nie mam woli popełnienia grzechu, bo gdybym mógł, udałbym się na Mszę Świętą (a wiadomo, że z łóżkiem, trudno byłoby mi się poruszać). Wtedy nie zostaje „zrealizowany” ów trzeci warunek, o którym wyżej, gdyż jestem „przymuszony” stanem zdrowia do pozostania w domu aby uniknąć groźniejszych powikłań. W podobny sposób również ci, którzy opiekują się chorym i nie mogą go z racji na jego stan zdrowia pozostawić samego, nie grzeszą „ciężko” z powodu braku uczestnictwa we Mszy Świętej. Ważne jednak, by w sumieniu dobrze rozeznać, czy faktycznie byłem „unieruchomiony” w domu czy szpitalu i nie mogłem go opuścić (czy może jednak udałem się na spacer, w odwiedziny, na zakupy)? Jak wiemy każda sytuacja życiowa ma inne okoliczności, dlatego mając wątpliwości należy jak najszybciej udać się do spowiedzi i rozeznać wraz ze spowiednikiem kategorię popełnionego grzechu i w sumieniu ją ocenić. Podsumowując to podstawowe rozróżnienie grzechów, które bierze początek od św. Augustyna (IV/V w.), pamiętajmy, aby rozeznać w sumieniu owe trzy warunki, konieczne do tego, by grzech nazwać ciężkim. Jeśli nie zostałby spełniony któryś z warunków, wtedy możemy ocenić nasz uczynek jako grzech lekki, o którym św. Pacjan z Hiszpanii (IV w.) mówił, że są równoważone przez dobre uczynki. Ponadto Katechizm Kościoła Katolickiego w nr. 1862 doda jeszcze: Grzech powszedni jest popełniony wtedy, gdy w materii lekkiej nie przestrzega się normy prawa moralnego lub też gdy nie przestrzega się prawa moralnego w materii ciężkiej, lecz bez pełnego poznania albo bez całkowitej zgody.

Grzechy główne

„Mały Katechizm” zaznajamia nas również z tzw. grzechami (wadami) głównymi, który jest już znany w czasach Hermasa (I/II w.), który w dziele „Pasterz” nazywa je siedmioma czarnymi pannami. Są to: pycha, chciwość, nieczystość, zazdrość, nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu, gniew, lenistwo. Warto przy tym wspomnieć, że istnieje nadal dawna zasada (od czasów Soboru Trydenckiego (XVI w.), że wyznawanie grzechów podczas spowiedzi polega na określeniu liczby czynów grzesznych i okoliczności popełnienia grzechu. Dekret Soboru mówi: 1. Tyle jest grzechów, ile czynów czasowo przerwanych. 2. Tyle jest grzechów, ile jest różnych osób, na które te grzeszne czyny miały wpływ. Wspomniane grzechy główne są tak określane, gdyż z nich rodzą się inne grzechy, które często powtarzane, prowadzą do występnego życia. Święci mawiali, że aby pozbyć się jakiegoś grzechu głównego, trzeba go najpierw zlokalizować, określić w swoim życiu, a później przez minimum rok nad nim pracować, by go wyeliminować. Dlatego też sugerowali, aby przy spowiedzi nie postanawiać walki z wszystkimi grzechami, ale skupić się przede wszystkim za tym głównym, który pociąga za sobą kolejne złe uczynki, unikając oczywiście pozostałych okazji do grzechu.

Grzechy wołające o pomstę do nieba

Gdy grzeszne życie się wzmaga i człowiek odkłada przystępowanie do sakramentalnej spowiedzi „na później”, „na święta”, „na chrzciny”, etc., dojść może nie tylko do oziębłości w wierze, ale również do popełnienia grzechów, które katechizm nazywa „wołającymi o pomstę do nieba”. Katechizm Kościoła Katolickiego w nr. 1867 wymienia pięć grzechów, które wynikają z nieuporządkowanych postaw i uczynków opisanych w Piśmie Świętym:

  1. Umyślne zabójstwo (Rdz 4, 10).
  2. Grzech sodomski (Rdz 19, 5-7; 31-36) - czyli uczynki homoseksualne.
  3. Narzekanie uciemiężonego ludu w Egipcie (Wj 3, 7-10) - trwanie w beznadziei i nieustannym narzekaniu, bez ufności Bożej Opatrzności.
  4. Uciskanie wdów i sierot (Wj 22, 21) - dziś dodalibyśmy jeszcze: osób starszych, niedołężnych, niepełnosprawnych.
  5. Zatrzymanie zapłaty robotnikom (Pwt 24, 14).

Sformułowanie „wołające o pomstę do nieba” wskazuje nam na stanowcze ich potępienie i nieprzyzwalanie na ich popełnianie, pamiętając przy tym, że jest ono skierowane na konkretny grzeszny uczynek, a nie na osobę, która się go dopuściła. Potępiamy z całą stanowczością grzech a nie człowieka, któremu powinniśmy pomóc w wyzwalaniu się spod jego ciężaru.

Grzech przeciwko Duchowi Świętemu

Odkładanie pokuty „na później” może ostatecznie doprowadzić człowieka do popełnienia najcięższego grzechu, jakim jest „grzech przeciwko Duchowi Świętemu”, o którym mówi Pan Jezus: „Dlatego powiadam wam: Każdy grzech i bluźnierstwo będą odpuszczone ludziom, ale bluźnierstwo przeciwko Duchowi nie będzie odpuszczone” (Mt 12,31). Jest zatem grzech, którego Chrystus nie może odpuścić człowiekowi - nie dlatego, że nie ma takiej władzy, ale dlatego, że człowiek wiedząc o popełnionym złu, nie uznaje go za grzech - nie wyznaje go w spowiedzi świętej. Taki człowiek widzi swój cel ostateczny nie w Bogu - Duchu Świętym, ale w stworzeniu, w doczesności, do której się zwraca i odchodzi od Boga, kierując się nienawiścią do Tego, który ustanowił porządek moralny, któremu grzesznik swoim życiem zaprzecza. Katechizm wyróżnia sześć konkretnych postaw, które nazywa „grzechami przeciw Duchowi Świętemu”, prowadzącymi do popełnienia tego grzechu, o którym mówi Pan Jezus, jako o grzechu „nieodpuszczalnym”. Są to:

  1. Zuchwale grzeszyć w nadziei Bożego miłosierdzia.
  2. Rozpaczać albo wątpić o łasce Bożej.
  3. Sprzeciwiać się uznanej prawdzie chrześcijańskiej.
  4. Zazdrościć bliźniemu łaski Bożej.
  5. Być obojętnym na zbawienne natchnienia Ducha Świętego.
  6. Odkładać pokutę aż do śmierci.

Grzechy cudze

Ostatnim typem grzechów są tzw. „grzechy cudze”. Chociaż, jak zaznacza Katechizm: grzech jest czynem osobistym, to jednak ponosimy odpowiedzialność za grzechy popełniane przez innych, gdy w nich współdziałamy (KKK 1868). „Mały Katechizm” precyzuje możliwe formy tych grzechów, wymieniając dziewięć:

  1. Radzić do grzechu.
  2. Rozkazywać drugiemu grzeszyć.
  3. Zezwalać na grzech drugiego.
  4. Pobudzać do grzechu.
  5. Pochwalać grzech drugiego.
  6. Milczeć na grzech cudzy.
  7. Nie karać grzechu.
  8. Pomagać do grzechu.
  9. Uniewinniać grzech cudzy.

W powyższej katechezie na temat sakramentu pokuty i pojednania starałem się nawiązać do podstawowej wiedzy wynikającej z Katechizmu, przypominając podstawy, o których w wirze codziennego zabiegania zapomnieliśmy. Myślę, że będzie to przydatna „powtórka” na czas Wielkiego Postu, przede wszystkim w kontekście przygotowania do spowiedzi św. i rachunku sumienia. Zanik poczucia grzechu - o którym pisał św. Jan Paweł II, co jest największym grzechem współczesnego świata, udziela się znacznej części tzw. „letnich” katolików, którzy sądzą, że „nie mają się z czego spowiadać”. Trybunał miłosierdzia, jakim jest spowiedź św. a także formacja sumienia mają przybliżyć człowieka do głębszego poznania Boga, wspólnoty Kościoła i siebie samego w perspektywie chrześcijańskiej moralności a ostatecznie - wieczności. Warto na koniec przywołać ważne słowa abp. Foultona Sheena, który mówił: Zasady moralne nie zależą od zdania większości. Błąd jest błędem, nawet jeśli wszyscy są w błędzie. Prawda jest prawdą, nawet jeśli nikt jej nie uznaje.


ks. Karol Rawicz-Kostro

Rachunek sumienia

I Nie będziesz miał Bogów cudzych przede mną.

§  Czy wierzysz, że Pan Bóg kocha Cię ponad wszystko i kształtujesz swoje życie zgodnie z Jego wolą?

§  Czy wierzysz, że Pan Bóg obdarza Cię swoją łaską, czy raczej wierzysz w dobrą i złą energię (np. feng shui)?

§  Czy oddajesz cześć boską ludziom?

§  Czy dosłownie stawiasz ponad Pana Boga np. swoje dziecko, żonę, męża, dziewczynę, chłopaka?

§  Czy zaniedbujesz możliwość intelektualnego poznawania wiary?

§  Czy wierzysz w magię, wróżby (np. karty tarota), zabobony, przesądy (np. 13. w piątek, witanie się przez próg, odpukiwanie w niemalowane, czarny kot)? Czy czytasz horoskopy? Czy chodzisz do wróżki?

§  Czy masz w domu figurki, obrazy bożków (np. Budda, bóstwa egipskie, maski afrykańskie)?

§  Czy masz w domu lub nosisz przedmioty, w których upatrujesz źródło szczęścia, powodzenia, ochrony (np. pierścień atlantów, kamienie, bransolety, słoniki),

§  Czy nosisz tatuaż, który jest wyrazem wiary w moc czegoś/kogoś innego niż Pan Bóg?

§  Czy w zawiniony sposób sprzeciwiasz się oczywistym prawdom wiary?

§  Czy czuwasz nad lekturą Twoich dzieci i wnuków, żeby nie wchodziły w świat magii (np. Harry Potter, bajki oparte na New Age)?

§  Czy oddajesz cześć bożkom przez medytacje wschodnie (np. joga)?

§  Czy bierzesz udział w wywoływaniu duchów?

§  Czy korzystasz z bioenergoterapii i homeopatii?

§  Czy odrzucasz Boga przez długotrwałe unikanie spowiedzi św. i trwanie w grzechu śmiertelnym?

§  Czy masz czas na codzienną modlitwę? Jak ta modlitwa wygląda?

§  Czy czytasz Pismo św.?

§  Czy modlisz się bezmyślnie i w pośpiechu?

§  Czy otaczasz się ludźmi, którzy pomagają ci zbliżać się do Pana Boga, czy wręcz odwrotnie, takimi, którzy odciągają od Niego?

§  Czy umiesz przyznać się do wiary i przeciwstawić złu tam, gdzie je dostrzegasz?

 

II Nie będziesz brał imienia Pana Boga twego nadaremno.

§  Czy bez namysłu używasz imion świętych (Pana Boga, Maryi, świętych Pańskich)?

§  Czy opowiadasz lub śmiejesz się z żartów, które ośmieszają Pana Boga, Kościół, wiarę?

§  Czy używasz rzeczy poświęconych niezgodnie z ich przeznaczeniem?

§  Czy używasz zaklęć, wierząc w ich spełnienie?

§  Czy dopuszczasz się kłamstwa, mówiąc np.: „Jak Boga kocham”?

§  Czy odrzucasz wolę Bożą wyrażoną w przykazaniach i nauce Kościoła (np. przez mówienie: "dla mnie to nie jest grzechem")?

 

III Pamiętaj, abyś dzień święty święcił.

§  Czy w niedzielę i święta uczestniczysz zawsze we Mszy Świętej? Jeśli nie, to dlaczego?

§  Czy lekceważysz Mszę św., będąc na niej, ale poza kościołem, nie widząc, co się dzieje przy ołtarzu?

§  Czy uważnie i z wiarą słuchasz Słowa Bożego?

§  Czy idąc do kościoła, ubierasz się w strój godny tego miejsca?

§  Czy w dni święte wykonujesz prace niekonieczne (sprzątanie, zakupy, praca zawodowa)?

§  Czy namawiasz lub zmuszasz kogoś do niedzielnej pracy?

§  Czy w dni święte znajdujesz sobie zajęcia, których wykonywanie może być złym przykładem lub nawet zgorszeniem?

§  Czy starasz się ubogacić niedzielę czytaniem Pisma św., dobrych książek, oglądaniem dobrych programów w telewizji lub ciekawymi spotkaniami?

§  Czy powstrzymujesz się od udziału w zabawach i dyskotekach w okresie Wielkiego Postu?

§  Czy przeżywasz niedzielę z rodziną?

§  Czy wypoczywasz w niedzielę?

 

IV Czcij ojca swego i matkę swoją.

§  Czy kochasz swoich rodziców? Na czym to polega? Czy im pomagasz, czy troszczysz się o nich, jeżeli są w starszym wieku?

§  Czy wspomagasz rodziców materialnie, jeżeli należą do ludzi potrzebujących?

§  Czy okazujesz szacunek rodzicom? Jak się do nich zwracasz? Jak z nimi rozmawiasz? Co o nich myślisz? Co o nich mówisz do innych?

§  Czy jesteś posłuszny rodzicom? Czy korzystasz z ich rad, jeżeli jesteś dorosły? Czy pielęgnujesz w sobie dobro, które wyniosłeś z domu rodzinnego?

§  Czy modlisz się w intencji rodziców? Czy zamawiasz Msze św. za zmarłych rodziców?

§  Czy pielęgnujesz tradycje rodzinne i dbasz o jedność całej rodziny?

§  Czy dbasz o swoje dzieci? Czy wymagasz od nich z miłością zgodnie z ich wiekiem i możliwościami? Czy nie pozwalasz im na wszystko?

§  Czy troszczysz się o ich wiarę? Na czym ta troska polega?

§  Czy jako rodzic swoim postępowaniem dajesz dzieciom dobry przykład?

§  Jak traktujesz swoją żonę/swojego męża? Czy okazujesz miłość przez pomoc, współodpowiedzialność za dom i rodzinę? Czy szanujesz żonę/męża w myśli, słowie i uczynku?

§  Czy kochasz Ojczyznę i pielęgnujesz jej tradycje, poznajesz historię, kulturę?

§  Czy pielęgnujesz piękno polskiej mowy?

§  Czy bierzesz udział w wyborach i odpowiedzialnie głosujesz na ludzi, którzy szanują życie od poczęcia do naturalnej śmierci oraz chcą, by Ojczyzna rozwijała się w oparciu o korzenie, z których wyrosła?

 

V Nie zabijaj

§  Czy w jakikolwiek sposób pozbawiłeś kogoś życia?

§  Czy namawiałeś, zmuszałeś lub zachęcałeś kogoś do aborcji?

§  Czy kogoś uderzyłeś?

§  Czy zażywasz narkotyki?

§  Czy pijesz nieumiarkowanie alkohol, palisz papierosy?

§  Czy niepotrzebnie zażywasz lekarstwa?

§  Czy tak dbasz o swoje ciało, że ściągasz na siebie niebezpieczeństwo choroby, np. anoreksji?

§  Czy grzeszysz brakiem umiaru w jedzeniu i piciu? Czy nie stosujesz diet wegetariańskich czy wegańskich wynikających z religii wschodnich wierzących w reinkarnację?

§  Czy jesteś winny czyjejś choroby lub kalectwa?

§  Czy dręczyłeś zwierzęta? Czy szanujesz przyrodę?

§  Czy człowiek jest dla ciebie ważniejszy od zwierząt?

 

VI Nie cudzołóż

§  Czy zatrzymywałeś nieczyste myśli w swojej wyobraźni? Czy je prowokowałeś?

§  Czy oglądałeś filmy lub zdjęcia pornograficzne?

§  Czy czyniłeś samogwałt?

§  Czy z nieczystych pobudek dotykałeś cudzego ciała?

§  Czy podglądałeś cudzą nagość?

§  Czy współżyłeś seksualnie, nie mając do tego sakramentalnego prawa?

§  Czy we współżyciu używałeś środków antykoncepcyjnych?

§  Czy we współżyciu dopuszczałeś się aktów niezgodnych z naturą i godnością człowieka?

§  Czy dopuszczałeś się aktów homoseksualnych?

§  Czy nie przyjąwszy sakramentu małżeństwa, żyjesz tak, jakbyś był żoną lub mężem?

 

VII Nie kradnij

§  Czy uczciwie pracujesz?

§  Czy posiadane przez ciebie pieniądze i przedmioty uzyskałeś sprawiedliwie?

§  Czy ukradłeś cudzą własność: prywatną, społeczną lub państwową?

§  Czy uzyskiwałeś cudzą własność i przekazywałeś ją dalej jako swoje dzieło?

§  Czy oddajesz pożyczone książki, pieniądze?

§  Czy zniszczyłeś cudzą własność w bloku, w pracy, w szkole, w parku…?

§  Czy ściągałeś z Internetu cudzy materiał, np. utwory muzyczne, i nie mając do tego prawa, sprzedawałeś je?

§  Czy płacisz podatki?

§  Czy kupiłeś przedmioty, wiedząc, że pochodzą z kradzieży?

§  Czy korzystałeś z komunikacji, nie płacąc za bilet?

§  Czy w sposób roztropny dzielisz się swoją własnością z potrzebującymi?

 

VIII Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu.

§  Czy pytany o sprawę ważną i konieczną kłamałeś?

§  Czy namawiałeś kogoś, by kłamał?

§  Czy dopuszczałeś się krzywoprzysięstwa?

§  Czy wypowiadałeś o kimś oszczerstwa, czyli przypisywałeś złe uczynki osobie, która w ogóle tego nie zrobiła?

§  Czy usłyszane plotki rozgłaszałeś jako prawdę?

§  Czy zrobiłeś komuś krzywdę, zatajając prawdę, która była na jego korzyść?

§  Czy robiąc interesy, zakupy, dopuszczałeś się niedomówień, kłamstw, matactw, by niesprawiedliwie osiągnąć korzyść?

§  Czy dobrowolnie podpisywałeś dokumenty, w których nie było prawdy?

§  Czy dotrzymujesz obietnic?

§  Czy w życiu nie zachowujesz się w sposób obłudny, dwulicowy?

§  Czy potrafisz uznać własne błędy i doceniać zalety innych?

§  Czy komuś złorzeczyłeś?

 

IX Nie pożądaj żony bliźniego swego.

§  Czy pamiętasz, że współżycie seksualne poza małżeństwem jest grzechem ciężkim, godzącym w świętość małżeństwa i godność osoby ludzkiej?

§  Czy stwarzałeś dwuznaczne sytuacje, by doprowadzić do zbliżenia seksualnego lub innych doznań z tej dziedziny?

§  Czy słowami, ubiorem lub stylem postępowania prowokowałeś do grzechu?

§  Czy zazdrościłeś?

§  Czy w sercu przechowywałeś zawiść, czyli radość z cudzego nieszczęścia czy niepowodzenia?

 

X Ani żadnej rzeczy, która jego jest.

§  Czy w relacjach z ludźmi liczą się dla ciebie tylko korzyści materialne?

§  Czy byłeś dla ludzi miły i serdeczny, by w ten sposób coś materialnego zyskać?

§  Czy kogoś szantażowałeś?

§  Czy pomagałeś biednym i potrzebującym, wiedząc, że nie są oszustami?

§  Czy pożyczałeś różne przedmioty z zamiarem ich posiadania?

§  Czy miałeś próżne pragnienia?

§  Czy stan posiadania innych nie rodzi w tobie uczucia nienawiści, nieżyczliwości i czy nie prowadzi do podejrzeń, obmowy?

§  Czy umiesz się cieszyć i dziękować Panu Bogu za to, co posiadasz?

§  Czy twoje życie jest poukładane wg właściwej hierarchii wartości (czy sprawy materialne nie zasłaniają tego, co prowadzi do Pana Boga i ludzi)?